Ambitne plany to się miało.
Zawsze miało.
Ale niestety koniec tych błogich chwil wolności, bo za kilka dni znów nas wszystkich wsadzą do tych okropnych więziennych budynków, gdzie będziemy siedzieć po kilka godzin dziennie.
No chyba, że jesteście studentami. Wtedy macie jeszcze miesiąc wolności.
♫ I'm gonna miss you when I'll go...I'm gonna miss you when I'll go...
I'm gonna miss you, gonna miss you when I'll go...♫
I'm gonna miss you, gonna miss you when I'll go...♫
Podczas wakacji dość dużo czytałam.
Pomijając oglądanie seriali i anime, wszelkiego rodzaju wyjazdy, nołlajfienie na tumblrze, spamowanie na forum, pisanie postów na blogi, trollowanie na asku, pogawędki na gg i marnowanie życia na głupich kanałach z youtube.
Pomijając oglądanie seriali i anime, wszelkiego rodzaju wyjazdy, nołlajfienie na tumblrze, spamowanie na forum, pisanie postów na blogi, trollowanie na asku, pogawędki na gg i marnowanie życia na głupich kanałach z youtube.
Tak się składa, że od lipca zdążyłam dojść do ostatniego tomu pewnej trylogii.
Tak dobrej, że nie jestem w stanie jej dokończyć.
Uwaga, moi drodzy.
Przed wami, Niesforna...Niezgodna!
Poczynając od części pierwszej, streszczę wam, co mniej więcej ma tu miejsce i jaka jest główna fabuła.
Główną bohaterką jest szesnastoletnia (bo jakżeby inaczej) Beatrice Prior. Żyje ona w świecie, gdzie ludność podzielona jest na pięć frakcji: Nieustraszoność (dresiarze, gimbusy i ogółem ludzie spod ciemnej gwiazdy), Erudycja (kujony), Prawość (politycy), Serdeczność (ćpuny - ale innego rodzaju, niż w pierwszej przedstawionej frakcji) i Altruizm (nudziarze). Beatrice ma takiego pecha, że urodziła się w tej ostatniej grupie. Wiedzie sobie spokojne życie z tatą, mamą i starszym bratem, który i tak znajduje się w jej roczniku do ceremonii wyboru.
Czy to znaczy, że moja siostra też poczekałaby siedem lat przed swoim wyborem, byśmy poszły razem?
W dzień egzaminu następuje PLOT TWIST - główna bohaterka jest niejaką Niezgodną, co oznacza, że ma cechy kilku frakcji na raz (jest jednocześnie kujonką, nudziarą i gimbusem). Musi jednak utrzymać to w tajemnicy, bo inaczej przyjdą po nią Oni i ją "zabiorą". Beatrice postanawia zatem zostać hardcorem - zmienia imię na Tris (jakby to robiło jakąkolwiek różnicę) i dołącza do Nieustraszoności.
Tam przechodzi rażącą metamorfozę. Pomimo wielu niepowodzeń na początku zmienia się nagle w kick-ass girl, robi sobie kilka mainstreamowych tatuaży, dostaje pierwsze miejsce w rankingu najlepszych i przy okazji zalicza instruktora, z którym łączy ją epic luv (znają się od miesiąca, tbh).
Pozostała 1/4 książki do typowa nawalanka - nagle okazuje się, że kujony wkurzyły się i postanowiły pozbyć się nudziarzy (od wielu lat toczą ze sobą wielką wojnę szachową, czyt. WWS), wiedzą o niezgodności głównej bohaterki i jej chłopaka i dlatego chcą ich wysłać na tortury, by później wrzucić zwłoki do rzeki i udawać, że NIC SIĘ NIE STAŁO! Jest kilka trupów, ale bohaterom udaje się uciec.
Kolejne dwie części to w sumie to samo, co z końca pierwszej. Jest nawalanka, strzelaninki, pojawiają się randomy, które prędzej czy później zginą marnie, główna bohaterka odkrywa kolejne supapałers udowadniające, że jest najlepsza, blablabla, w międzyczasie jest wiele bardzo rodzinnych scen i rozwijania cudownej miłości głównych bohaterów.
Nie. To nie są "Igrzyska Śmierci" w wersji beta.
Styl pisania jest prosty, a rozdziały zaskakują swoją długością - kiedy dzieje się coś w miarę ciekawego są krótkie, ale jeżeli chodzi o akty ukazywania sobie nawzajem miłości przez Tris i Cztery lub jakieś tam mniej ważne wyjaśnienia, to potrafią Ci zabrać godzinę z życia.
Postacie są naprawdę rozwijane. Poza główną parą jest ich mnóstwo - ponieważ tu najważniejsza jest *cough* fabuła, autorka nie może poświęcać takim nic nieważnym nastolatkom zbyt wiele czasu. I tak umrą - swoją drogą, TE OPISY EMOCJI SĄ TAK WSPANIAŁE! Nigdy jeszcze nie miałam aż takiego poker fejsa, kiedy komuś wsadzano kulkę prosto w serce!
Zaskoczyć może osobowość głównej bohaterki. Oczywiście zrozumiemy to i nie uznamy jej za wk***** hipokrytkę.
Zrozumiemy jej wnerwa na brata za to, że rzekomo ją oszukał bez wysłuchania jakichkolwiek wyjaśnień z jego strony i zabranie go podczas misji ratunkowej tylko po to, by słuchał jej PMS'owych wyrzutów (i nie tylko jej, cała ta banda to gimby), podczas gdy sama jest ukrytą s*ką do potęgi entej.
Przecież tyle wycierpiała. Tyle, że nie może bratu dać tego **** tabletu z informacjami o ich matce, bo lepiej, by ona przeczytała to pierwsza.
Nieważne, że to ona jest młodsza w rodzinie i mogliby to razem przeczytać. PRZECIEŻ ONA POWINNA PRZECZYTAĆ TO PIERWSZA!
Eh.
Relacje pomiędzy rodzinami w fikcyjnych seriach są takie cudowne i realne. Bo powiedzcie mi, czy one
nie
są
wprost
cudowne
i
takie
piękne?
Tak bardzo się kochają. *chlip*
Wspomniana wcześniej relacja głównych bohaterów jest idealnie rozbudowana. Znają się z dwa miesiące, ale już wiedzą, że są dla siebie stworzeni, że bez siebie dnia nie przeżyją. Tok myślenia Cztery: zabrali ją, więc ja oddam się im dobrowolnie w ich ręce i dam się pociachać żywcem.
Uwaga: wraz z powstaniem oficjalnego związku mniej-więcej co dwa rozdziały pojawia się ich kłótnia, która po kilku zdaniach kończy się zaliczaniem ckliwą scenką.
Żeby nie było - tu też wymyślono nowe zasady fizyki i logiki. Oto kilka z nich:
- Wystarczy jeden, góra dwa skoki na żywca do pociągu i z powrotem, by opanować tę umiejętność w całości i podróżować tak bez większych obrażeń.
- Tylko jedna na wszystkie postacie nie miała wrodzonej umiejętności wymierzania idealnej odległości i przestrzeni w locie do siatki w ziemi.
- Pomimo posiadania bufetu pełnego najróżniejszych dań, bohaterowie żywią się jedynie płatkami z mlekiem i muffinami.
- Wystarczy jeden lub dwa razy posługiwania się igłą, by być w stanie idealnie wymierzać miejsce, w którym trzeba zrobić ukłucie i móc samemu się tym sprzętem posługiwać. Oh, przepraszam. Musisz być główną bohaterką.
- Jeżeli jesteś główną bohaterką, to właśnie Tobie po pewnym czasie wszyscy będą wszystko mówić. Nieważne, że z Tobą jest jeszcze kilku innych Niezgodnych. Ty i tak o wszystkim dowiesz się pierwsza.
- Ups! Nie wystarczy Ci, że ktoś odpokutował za swoje wcześniejsze winy, pomagając Ci w ratowaniu Twojego tyłka lub jest Twoim bratem, którego nawet nie wysłuchałaś? Kogo to *** obchodzi? Mieszaj ich z błotem za każdym razem, gdy ich zobaczysz. A jak usiądą razem, to wrzucaj hejt na całego.
- Jeżeli nie jesteś główną bohaterką, to Twoje winy nigdy nie zostaną wybaczone. NIGDY.
- Tu żałoba prowadzona jest także za osoby, które znało się dwa tygodnie.
- W praktyce tylko Nieustraszeni (czyli kadra wybrana przez główną bohaterkę) mogą się czymś wyróżniać. Reszta to nooby, które ubierają to samo i jedzą to samo.
- Jeżeli jesteś na obozie z gimbusami - nie śpij. W przeciwnym wypadku skończysz jak te wszystkie postacie z anime, które noszą przepaski na oko. Tylko bez super mocy.
Jedynym zaskakującym faktem w tej sprawie jest to (co mi już zaspoilerowano), co nie wydarzyło się do tej pory w żadnej znanej przeze mnie powieści dla młodzieży z trójkątami i merysujami.
GŁÓWNĄ BOHATERKĘ SPOTKA COŚ ZŁEGO.
BARDZO
ZŁEGO.
Tak złego, że tańczyłam macarenę, kiedy o tym usłyszałam.
*cough*
"Niezgodna" to wcale nie lepsza wersja "Igrzysk Śmierci".
To trylogia, której nie byłam w stanie nawet dokończyć.
"Niezgodna" to wcale nie lepsza wersja "Igrzysk Śmierci".
To trylogia, której nie byłam w stanie nawet dokończyć.
Koniec.