12 maja 2013

Let's party!

Imprezy na ogół są szalone.
Bardzo, bardzo szalone...
Zwłaszcza, gdy uczestniczy w nich banda bachorów, władających magią i nawalających się na około. Ale na tym polega zabawa, prawda!?


Takie właśnie słowa zanotował pewien mężczyzna - starzec, liczący sobie co najmniej pięćdziesiąt lat. Niski, ze sterczącymi na boki, siwymi włosami. Poza wzrostem, nie wyróżniał się zupełnie niczym...Chyba, że doliczyć do tego ubiór, jakby przechodził właśnie kryzys wieku średniego. Młodzieńcza bluza w jaskrawo pomarańczowym kolorze. Czapka jokera o tej samej barwie, z różnicą w postaci niebieskich pasów. I ten biały podkoszulek, z czarnym symbolem. Symbolem, który wszystko wyjaśniał...Mistrz Makarov nigdy nie był w aż tak dobrym nastroju. Tego wieczoru bowiem gildia Fairy Tail obchodziła swoją rocznicę - problem w tym, że nie pamiętał już, którą...Mniejsza pomyślał, odkładając długopis oraz zamykając notatnik z ciemnobrązowej skóry. Rozłożył się na fotelu, narzucając nogi na biurko i zakładając ręce za głowę. Przymykając oczy, zerknął na pewien obiekt nad drzwiami. Mianowicie - na zegar, mający zaraz wybić godzinę dwudziestą. 
 - Więc niedługo się zacznie... - wymamrotał, sięgając po leżącą z boku, srebrną piersiówkę. Upił dłuższy łyk, odkładając przedmiot na swoje miejsce i zeskakując ze stanowiska. Może pobawi się w jasnowidza i przewidzi przebieg imprezy? Więc dobrze: najpierw nuda, potem picie, a na koniec armagedon. Pchnął do przodu drewniane drzwi, wychodząc na balkon drugiego piętra. Pierwsze, co ujrzał, to scena. Scena, przyozdobiona, jak nigdy dotąd. Neonowe światła, kolorowe lampiony...Oraz tło, przedstawiające symbol Fairy Tail w kolorze mocnego różu, na czarnym, jak noc tle. Podobne ozdoby wisiały na ścianach, czy też stolikach. Nie przyszli wszyscy - zaledwie większość drużyny z Tenrou oraz niektórzy członkowie sprzed siedmiu lat. Alzack i Bisca musieli zająć się Asuką, zaś reszta...miała ich gdzieś.
~ * ~ 
 - Natsu, zostaw to!
Lucy Heartfilia zadawała sobie w tym momencie jedno, zasadnicze pytanie...Co ona tam robiła? Myślała, że przychodzi na przyjęcie w Fairy Tail dla dobrej zabawy, a nie dla gonienia Natsu Pożeracza-Sztucznych-Ogni Dragneel'a! Przebiegła chyba całą salę główną...ale po Salamandrze nie było śladu. Ostatni raz widziała go na scenie - gdy Mirajane i Elfman kończyli rozpakowywanie pudła, pełnego paczek ze sztucznymi ogniami. Natsu - słysząc nazwę - pomyślał, że chodzi o prawdziwy ogień. Żywy ogień. Taki, jaki ma w zwyczaju "jadać" podczas pojedynku...I jak to się skończyło? Na różowowłosym Magu, uciekającym przed rozwścieczoną Lucy. Pomijając fakt, iż to Mira kazała jej gonić "złodzieja" w bardzo krótkiej, czerwonej sukience. Oj, Lucy...pomyślała z niechęcią, zatrzymując się. Nabierając łapczywie powietrza, oparła się o jeden z filarów. Musisz pomyśleć nad swoim gustem...
~ * ~
Far East Movement ft. DEV - "Like a G6" 
No i zaczęło się...
Zjawili się wszyscy, którzy mieli - drużyna Tenrou oraz kilkoro okolicznych Magów. Lucy zaczęła w tym momencie żałować swojego ubioru - siedziała przy jednym ze stolików. Jako, iż światła były zgaszone, jedynie dekoracyjne lampy oświetlały wyznaczone miejsca sali. Przy scenie, na wyższych ścianach oraz stołach. Lucy zakrywała dłonią oczy, by nie dopuścić do siebie tego jaskrawego blasku. A no tak...czego żałowała? Mocnego makijażu, starannie upiętych w koka włosów oraz czerwonej, eleganckiej sukni...To wszystko sprawiało, że wyróżniała się na tle znajomych z gildii, którzy wyglądali tak, jak zawsze. Wróciła do obserwowania towarzystwa. A gdzie było go najwięcej? Oczywiście w okolicach wejścia do piwniczki z alkoholem, w której przesiadywała Cana. Jakżeby inaczej...mruknęła w myślach, powstając i kierując się w stronę tłumu. Pierwszą ujrzała właśnie Alberonę - siedziała wewnątrz piwniczki, nieopodal wejścia. Zajmowała jedną z sześciu satynowych, ciemnofioletowych poduszek, posiadających złote szwy. Dopiero po dłuższych obserwacjach dostrzegła, iż na ostatnich miejscach usadowiały się kolejne osoby. Drużyna Gromowładnych Bogów - Freed Justine, Evergreen oraz Bickslow. Szczerze? Nie zdziwił ją ten widok. Wiedziała, że ich grupa - na krótko przed dołączeniem Lucy do gildii - była dość rozrywkowa. Najwyraźniej powracają do dawnych zwyczajów. Co zaskakujące, wśród nich znajdował się Laxus. Ten wiecznie poważny, niekiedy irytujący swoją "wyższością" Laxus. Kto był zaś szóstą osobą, uczestniczącą w jednym z chorych konkursów Cany? Początkowo myślała, że został nią Elfman - wywnioskowała to, zważając na spokojną "kłótnię" z Mirajane i Lisanną. Kolejne zdziwienie tego dnia - to najmłodsza z rodzeństwa Strauss wystartowała. A reszta zrobiła za "sztuczny tłum". Elfman dołączył się do niego, zaś Mira tylko zerknęła zasmucona, by wrócić do pracy przy barze. 
 - Daję słowo, jest dziwnie i będzie jeszcze dziwniej... - oznajmiła sama do siebie, machając głową w geście załamania. Z tego wyrwały ją dopiero okrzyki nawołujących ją dziewczyn. Zerknęła w stronę stolika, przy którym chwilę temu siedziała. Erza - także wystrojona, w swojej purpurowej sukni z różą - machała w jej stronę, zajadając się truskawkowym ciastem. Juvia i Levy zaś zawzięcie o czymś dyskutowały. Lucy uśmiechnęła się z ulgą, myśląc, iż wszystko skończy się na spokojnej pogawędce. 
I jak bardzo się myliła...
~ * ~
LMFAO - "Shots"
Sama nie zauważyła, kiedy zwyczajna rozmowa czwórki przyjaciółek przemieniła się w pijaństwo...Kieliszek za kieliszkiem. Każdy wypełniony złocistym sake tylko po to, by kilka sekund później zostać odrzucony na całą, pustą stertę...Lucy, przyćmiona alkoholem, natychmiastowo przypomniała sobie pewne wydarzenie. Łudząco podobne do tego teraz...Z tą różnicą, iż wtedy były w hotelu na plaży. Oczekując przybycia chłopaków, opróżniły cały zapas...Okropne wspomnienia. Historia najwyraźniej lubi się powtarzać, skoro siedziały teraz, popijając i reagując. Każda na swój sposób. Erza, podirytowana, zaczęła wyżywać się na...wszystkim, co tylko wpadło jej do rąk. Levy śmiała się ze wszystkiego w najlepsze, omal nie spadając z krzesła, natomiast Juvia - czując napływające do oczu łzy - postanowiła wyjść na dach, by się przewietrzyć. Lucy - na chwilę obecną - zachowywała się w miarę normalnie. Właśnie, w miarę...Piekące policzki i nagłe chichoty to nie jest dobry znak. Dlatego też postanowiła postąpić tak samo, jak jej koleżanka...czarno to widząc. 

Tymczasem, pod jednym ze stolików siedziała dwójka dzieci. Wendy i Romeo sami nie wiedzieli, po co przyszli na tą imprezę. Carla wyraźnie zabroniła swojej właścicielce wychodzić tego wieczoru poza teren Wróżkowych Wzgórz. Dobre sobie...sama gdzieś zniknęła. Macao natomiast zignorował Romeo, wyznając zasadę "Rób co chcesz". I jak to się skończyło? Na Combolt'cie, pijącym przy barze z Wakabą i dopingującym kogoś w konkursie Cany. Biedny, mały Romeo nie miał się gdzie podziać...i dlatego siedział z Wendy w ukryciu, pod stołem. Znudzeni...dopóki przez przypadek nie zyskali pełnej butelki sake. 
~ * ~
Zimne, nocne powietrze buchało jej brutalnie w twarz...a Lucy nie mogła nic z tym zrobić. Myślała, że takie ochłodzenie dobrze jej zrobi. A było tylko gorzej. Siedziała przy krawędzi dachu, obserwując Magnolię. Tak, nocą była wyjątkowo piękna...Szkoda tylko, że ten obraz psuła dudniąca z wnętrza budynku muzyka. Oraz Juvia, łkająca z boku. Szczęście, że nie płakała tak, jak kilka minut temu...
 - Myślisz, Lucy... - zaczęła, spoglądając w dół. Odłożyła na ziemię pełną do połowy paczkę chusteczek, mrużąc oczy. Oczy, w których pojawił się ten "morderczy błysk". - Można stąd spaść skutecznie na śmierć? - w odpowiedzi, Lucy zmierzyła ją zdumionym spojrzeniem. "Samobójcze skłonności" się kłaniały? Sama jednak schyliła się do przodu, spoglądając na dolne piętro przed wejściem. Nim zdążyła spytać, dlaczego interesują ją takie rzeczy...poczuła, jak ktoś pcha ją z całej siły w plecy tylko po to, by ułamek sekundy później spadać w błyskawicznym tempie. Krótki krzyk niezbyt wiele jej dał - i tak nikt go nie usłyszał. Biedna Lucy, leżała teraz poobijana na samym dole, posyłając morderczy wzrok sprawczyni tego zamieszania. Na wpół pijana Juvia znowu zaczęła płakać, ukrywając twarz pod kolejną chusteczką. - Więc jednak nie...
~ * ~
Za dużo wypił...to pewne.
Wracał właśnie do mieszkania - jako pierwsza osoba, która opuściła imprezę. Kręciło mu się w głowie...a pomyśleć, że miał wypić "tylko jednego drinka". Odchrząknął, idąc jedną z dzielnic. Tych mroczniejszych, bardziej niebezpiecznych...Zresztą, miał to gdzieś. Pozbawiony koszuli i paska od spodni, z rozczochranymi włosami i tworzącymi się siniakami. Tak - ideał faceta! Szedł i szedł, aż ujrzał ją...Stała tam, piękna jak zawsze. Ta, przy której zawsze był...niedostępny? Postanowił - już nie będzie Tsundere, despospaktem...czy jak nazywają facetów jego typu. I sam nie zauważył, kiedy zaczął ją całować...ani kiedy odskoczył do tyłu, przerażony widokiem żelaznego słupa na miejscu "ukochanej". 
Mission Impossible Theme
Chwilę po tym musiał skryć się właśnie za słupem - tym słupem, który w mniemaniu alkoholika jest kobietą...Zmień dilera, pomyślał sarkastycznie, ukradkiem zerkając na zbliżających się przeciwników. Grupa mężczyzn, jeszcze młodszych od niego - mniej-więcej piątka. Niscy, w nieco zbyt dużych, czarnych dresach. Widział ich łysiny, pomimo narzuconych kapturów. I symbole na bluzach - białe, których nie potrafił rozczytać. Polskie dresy musiały zabawić do Fiore, prawda!? Gdyby nie fakt, że właśnie go zauważyli...i gdyby nie jego niezdolność do walki...
~ * ~
LMFAO ft. Natalia Kills - "Champagne Showers" 
Konkurs Cany sięgał zenitu...
Lisanna odpadła już na samym początku. Półtora godziny później Bickslow i Evergreen - którzy znokautowali sami siebie. Ever przegrała przez dociekliwe komentarze na temat jej i Elfman'a, zaś Bickslow - krótko po zdjęciu jego przyłbicy. Pozostali tylko Freed, Laxus - i oczywiście Cana. Pili, i pili, tak bez końca...W końcu Justine odpadł. Pozostali Laxus i Cana. Sięgnęli po ostatnią pełną beczkę z alkoholem. Otworzyli ją. Zaczęli pić. I wszystko trwało w jak najlepszym porządku, dopóki Mirajane nie uświadomiła im jednego...że data przydatności owego trunku minęła tydzień temu. Takie konkursy nigdy, przenigdy nie mają dobrego końca. 
~ * ~
Tymczasem, Natsu...był sobą. Po prostu sobą. Tym sobą, który krążył dookoła, w poszukiwaniu jedzenia - nie ważne, czy był to ogień, czy też coś "normalnego"...Aż wreszcie znalazł to, czego szukał...w pewnym sensie. Na tyłach gildii, udało mu się odnaleźć kilka belek dynamitu. Chociaż...czy to aby na pewno dynamit? Nie - to fajerwerki, które miały zostać wystrzelone na koniec imprezy. Mógłby je odpalić...ale co mu to da? Ognia tym nie utworzy...chyba. W każdym bądź razie, w jego głowie powstawał nowy pomysł...Uśmiechnął się w swój firmowy sposób, przechodząc do zbierania "materiałów".
~ * ~
Yeah Yeah Yeahs - "Heads Will Roll (A-Trak Remix)"
Kochała tańczyć - to pozwalało jej się wyżyć na całym świecie! Zwłaszcza, gdy była wściekła - jak teraz. Podmiana za podmianą, strój taneczny ciągle się zmieniał - zgodnie ze stylem, jaki prezentowała. Podobnie było z partnerami - bo w końcu jeden mężczyzna, to za mało. W ten sposób torturowała już Jet'a, Droy'a, Max'a...i wielu innych. Ta chwila trwałaby dłużej, gdyby nie nagły wybuch w okolicach jednej ze ścian. Ten za barkiem, graniczącej z basenem za kwaterą. Całości towarzyszył odgłos petard, jak i one same - przedstawiające lśniący w ciemnościach, pomarańczowy symbol gildii, czy też napis "Fairy Tail" w tęczowych barwach. Niestety, wybuch miał też swoje negatywne skutki - między innymi wysadzenie korków i tym samym pozbawienie sali świateł. Wszystkie lampiony...zgasły. Tak po prostu zgasły. A Erza była bliska zamordowania sprawcy tego wydarzenia, którym okazał się Natsu. Ledwie powstrzymała ją Mirajane, z asystą Elfman'a. Tego, który w "podzięce" został uderzony z całej siły w twarz. Natsu nic sobie z tego nie zrobił - po prostu wszedł na scenę, ogniem podpalając jej krawędzie. Na tyle, by jakoś oświetlić samego siebie. Następnie chwycił za jeden z mikrofonów. Postukał nim kilka razy o ziemię, by upewnić się, że działa. Następnie...zaczął śpiewać. Nieco piskliwym głosem, przypominającym bardziej krzyk, niż śpiew. Skacząc z jednego kąta sceny na drugą. I dodając dziwne efekty dźwiękowe, zanucił "I will always love you", w końcówce przedłużając i tym samym - fałszując. Jak to się skończyło? Buczeniem, rzucaniem w niego przedmiotami...I niespodziewanym rywalem, którym został Gajeel - w białym garniturze i kapeluszu, z czarnymi okularami przeciwsłonecznymi. Pogrywając na gitarze i śpiewając swoje słynne "szubidubiduba". Chwilę później, to Natsu tańczył na scenie bliżej nieokreślony układ, w kółko powtarzając "Give Me All Your Luvin". A później Gajeel, nucąc bluesa...
 ...
Cisza.
I tylko jedna fanka - drobna, niebieskowłosa dziewczyna. Levy McGarden, wykrzykująca jego imię w porywie radości.
...
*huczenie sów*
~ EPILOG ~
Na koniec pozostaje jedynie spytać...co się działo przez cały ten czas z Exceed'ami Fairy Tail? Happy, Lily i Carla szli miejską ścieżką w stronę Wróżkowych Wzgórz. Przy okazji - ciągnęły coś za sobą. Ledwie przytomnego Mistrza Makarov'a, mruczącego coś pod nosem. Nie tylko młodsi Magowie się upili...Musieli go gdzieś zostawić. Zbliżali się już do wejścia, gdzie dostrzegli...
 - Wendy!? - Carla, nie dowierzając własnym oczom, przyglądała się swojej właścicielce. A chwilę później dostrzegła... - Romeo!? 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Niekryta Krytyczka wita!

No i oto moje pierwsze dzieło na tej jakże dziwacznej i przeszytej dziwactwem stronce! A pomyśleć...że w mojej głowie miało się nieco uspokoić...I na czym to się skończyło? Na dennych, imprezowych hitach, Lucy I believe, I can fly, Gray'u myślącego, że słup jest [i tu się domyślcie >:3], dresach z Polski, przeterminowanym alkoholu oraz Natsu robiącego muzyczką karierę...Cóż. Mój aktualny blog wciąż funkcjonuje, a tutaj nasza niezacna Alex13 zajmuje się...
*werble proszę*
...komediami oraz krytyką rozdziałów, postaci, paringów i wszystkiego, co się nasunie! :D Jam jest The Evil Queen vel. Alex13 vel. po prostu Alex. :3 

A rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, fanom mego dziwactwa oraz współautorkom - Annie M, Hinaichigo, mej tutejszej córce blueKsR oraz Yashie. :P 
 
    

5 komentarzy:

  1. Toshiro&blueKsR: PIERWSI *_*
    MAMCIA RZĄDZISZ !!! *^* To było EPICKIE!!!
    Toshiro: Uśmiałem się za wszystkie czasy ^^
    Mamcia JEBŁAM xD Powinnaś pisać parodie! *^* Najlepszy był Gajeel w garniturku. Buahahahaha xDDDDD Albo Gray i DRESY *o*
    Nie mogę muahahahahahahahahahaah xDDDDDDDDDDD
    Toshiro: O.O blue-chan...?
    MAMUŚ UMRĘ ZE ŚMIECHU ZARAZ !!! x.x
    Toshiro: *mruczy pod nosem* Oby, oby, oby, oby....
    Widzę, że wykorzystałaś moje podpowiedzi ^.^ I teraz napiszę coś niecenzuralnego, o ale kij to przecież Pojebanolandia jest XD
    Więc tak: to było.....POJEWYKURBITNE JAK CHOLERA !!@.@
    Stałaś się moją inspiracją *^* Czekam na nowe dzieło WYJEBITNOPSYCHICZNEJ autorki, mojej mamci *^*
    Toshiro: Podpisuję się pod powyższym ^_^
    Ave Tobie mamciu xD

    ~blueKsR i narzeczony Toshiro Hitsugaya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaa i dziękuję za dedyk ^_^ Jesteś kochana *^*

      Usuń
  2. Polskie dresy zawitały do Magnolii :D Dzieci się schlały, Lucy uczy się latać, Natsu śpiewać, Gray polubił chyba metaliczny smak słupa, a Cana i Laxus będą po tym chorować z dobry tydzień. Ogólnie sajgon w stylu FT ^.^
    Rozczuliła mnie Levy, jedyna fanka :D Uśmiałam się do rozpuchu kochana ^.^ I dziękuje za dedykację ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Impreza w stylu Fairy Tail :D ;D
    Boskie to było :D <3 Gray słup pocałował - padłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam przypadkiem....i nie żałuję:D Już sam początek, rozwala system :D Jeden z lepszych blogów jakie czytałam :3 Cóż Dresy z Polski, zawsze spoko ^^ A Natsu i kariera muzyczna? Cóż ja to widzę... :D Tylko strasznie mnie ciekawi co z Romeo i Wendy...Cóż nie będę trzymać się w niepewności, lecę dalej :D

    OdpowiedzUsuń